piątek, 9 maja 2014

#Torn

Tak jak obiecałam załozyłam nowego bloga o Klaroline ;)
Mam nadzięję, że przypadnie Wam do gustu :3
Prolog jest trochę niezrozumialy, ale wyjaśnię większość w 1 rozdziale :)
Wiec zapraszam na Torn !
Miłego czytania xx
Pozdrawiam Caroline. 


wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 15

- A za co ona go tak nienawidzi?- zapytałem.
- Dowiesz się jutro Klaus. Podobno jakaś wiedźma z Salem również może nam pomóc- powiedziała.
- Pójdę się przewietrzyć- wtrąciła się Caroline.
Pokiwałem głową i blondynka wyszła na balkon.
Czarownica z Salem kojarzyła mi się tylko z jednym rodem, ale to niemożliwe, bo wszystkie te wiedźmy nie żyją. Chyba, że ktoś przywrócił ja do życia.
- Davina wiesz może jak nazywała się ta czarownica, o której wspominała Ness?- zapytałem.
- Tak. Podobno ją znasz, bo jak usłyszała twoje imię to zrobiła się jakaś dziwna. Nazywa się…

*Oczami Caroline*
Stałam na balkonie i oglądałam piękne widoki. Cały czas nie potrafiłam się otrząsnąć po ostatniej rozmowie z pierwotnym. Gdy stałam przyparta do muru przez ciało hybrydy, moje ciało ogarnęło mnóstwo uczuć.
W małym stopniu bałam się, że powiem coś, co go wkurzy i mnie ugryzie.
Czułam współczucie dla niego.
Zdziwienie tym, że powiedział, że chce się zmienić dla mnie.
W małym stopniu również go rozumiałam.
Chciałam go pocieszyć.
Chciałam powiedzieć, że to wszystko, co wygaduje to nieprawda!
Chciałam pokazać mu, jaka jest prawda.
Jaki jest naprawdę.
Bo wiem, że nie jest tylko bezdusznym potworem, za którego wszyscy go uważają. Tak, to prawda jest zły. Tak, to prawda, trzeba się go bać, bo jest nieobliczalny. Ale prawdą jest też to, że ma on uczucia.
Ludzkie uczucia.
Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale on szczerze kocha swoje rodzeństwo.
Tak, to prawda, sztyletował je, gdy go zezłościły. Ale kocha je z całego serca i żadnego nigdy nie da skrzywdzić.
Klaus jest jak zepsuta zabawka, ale możliwa do naprawienia.
Jego ojciec zepsuł go. Bił, poniżaj, aż w końcu na każdym kroku niszczył mu życie, które mu się układało i próbował zabić. Ale jest dla niego jeszcze nadzieja.
Tylko trzeba ją znaleźć.
Jednak stojąc tak przylegająca ciałem do muru i ciała pierwotnego najbardziej, co pragnęłam zrobić to dotknąć moimi ustami jego.
Tak.
Chciałam pocałować Klausa.
I wcale nie czuję się z tym winna.
To źle?
- Powinnaś się położyć- usłyszałam głos pierwotnego za sobą.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Chyba masz racje- przyznałam- Pójdę się wykąpać.
Pierwotny pokiwał głową i ruszyłam do łazienki. Po relaksującej kąpieli szybko wskoczyłam do łóżka, a moje miejsce w łazience zajął Klaus. Niedługo potem poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, ale nic z tego nie wychodziło. Odwróciłam się w stronę Klausa. Spał. Wyglądał tak niewinnie. Wstałam z łóżka i wyszłam na balkon. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze jak nie mogłam zasnąć, to wychodziłam na świeże powietrze. To mi zawsze pomagało. Usiadłam na fotelu, który znajdował się na balkonie. Mebel był bardzo wygodny. Siedziałam tak sobie, oglądając Londyn nocą i wdychając świeże, zimne powietrze. Byłam wampirem, więc temperatura nie robiła na mnie żadnej różnicy, jednak postanowiłam przykryć swoje ramiona beżowym kocem, który leżał na stoliku, naprzeciwko fotela. Postanowiłam zamknąć oczy na minutkę.
Tylko na minutkę…

*Oczami Klausa*
Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Co jak co, ale poranki w Londynie są cudowne. Jest tu idealny widok na wschód słońca. Idealne miejsce do malowania. Odwróciłem się w drugą stronę, szukając wzrokiem Caroline.
Nie było jej tutaj.
Zdziwiony wstałem z łóżka, podszedłem do drzwi do łazienki i zapukałem.
Nic.
Powoli otworzyłem drzwi, ale tutaj też jej nie było.
Skierowałem się, więc w stronę salonu i kuchni.
Nie było jej.
Jeśli nie ma jej w żadnym pomieszczeniu, to gdzie ona jest?
Zdenerwowany, a jednocześnie nieco przestraszony faktem iż może Marcel nas znalazł i porwał blondynkę, złapałem za telefon i wyszedłem na balkon. Podszedłem na sam brzeg tarasu, by zobaczyć ulice Londynu.
Nic.
Pustka.
Wybierałem numer Elijah w telefonie, gdy usłyszałem szelest. Odwróciłem się w stronę odgłosu i mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Przede mną na fotelu spała Caroline przykryta jedynie beżowym kocykiem.
Wyglądała cudownie, pięknie, naturalnie, a także zupełnie ludzko.
I chyba, to w niej najbardziej kochałem.
Podszedłem powoli do blondynki i lekko potrząsnąłem, by ją zbudzić.
- Caroline- szepnąłem, zakładając jej kosmyk blond włosów za ucho.
"Spałaś tu całą noc?"
Blondynka jedynie mruknęła coś pod nosem i poprawiła się na fotelu.
- Caroline- szepnąłem ponownie tym razem ze skutkiem.
Blondynka powoli otworzyła swoje piękne, niebieskie oczy i spojrzała na mnie zdziwionym i zaspanym wzrokiem.
- Spałaś tu całą noc?- zapytałem.
 Caroline przeciągnęła się i przetarła dłońmi swoje oczy.
- Nie mogłam zasnąć, więc wyszłam na balkon, na świeże powietrze. Usiadłam na fotelu i najwyraźniej musiałam usnąć- wyjaśniła.
Zaśmiałem się cicho.
- Która godzina?- zapytała po chwili.
- Około szóstej- powiedziałem.
- Jest dopiero szósta, a ty mnie budzisz?- spytała z oburzeniem.
Szybko podniosła się z fotela i ruszyła w stronę łóżka, na którym się później położyła. Nakryła się kołdrą i przykryła swoją głowę poduszką, tak aby promienie słońca nie dochodziły do jej oczu. Odwróciłem się, aby obejrzeć Londyn rankiem. Po chwili jednak oberwałem w głowę poduszką. Zdziwiony spojrzałem na blondynkę, która była sprawczynią rzutu poduszką. Siedziała po turecku na łóżku.
- Przez to, że mnie obudziłeś nie mogę teraz zasnąć i jestem niewyspana! Zrobiłeś to specjalnie!- krzyknęła z udawanym wyrzutem.
"To nie jest śmieszne"
Wybuchnąłem śmiechem.
- A teraz się ze mnie śmiejesz. Cudownie- powiedziała z sarkazmem.
Roześmiałem się jeszcze bardziej.
- To nie jest śmieszne- powiedziała poważnie.
- Jestem niewyspana! Przez ciebie!- skarżyła się.
- To spróbuj jeszcze raz zasnąć- zaproponowałem.
- Ale już próbowałam!- wykrzyknęła.
- Przez minutę najwyżej- wtrąciłem.
Caroline przekręciła teatralnie oczami. Chwilę mi się przyglądała.
- Zawsze masz taką przystojną buźkę?- zapytała po chwili ziewając, a ja podniosłem brwi do góry na znak zdziwienia.
Podszedłem do niej powoli i uśmiechnąłem się szczerze.
- Kiedy jesteś na pół śpiąca potrafisz być słodka- powiedziałem zakładając jej niesforny kosmyk blond włosów za ucho.
"Oczywiście, że jesteś"
- A tak to nie jestem?- zapytała z udawanym oburzeniem.
- Oczywiście, że jesteś. Ale, kiedy jesteś w połowie jeszcze w śnie potrafisz być słodka dla mnie- oznajmiłem.
- A może i masz racje- powiedziała i zaśmiała się szczerze.
Była taka piękna.
- Dobra, a teraz spróbuj zasnąć. Niedługo idziemy na spotkanie z Ness- powiedziałem i chciałem odejść, ale poczułem leciutki uścisk na nadgarstku.
- Połóż się ze mną- powiedziała.
- Co?- zapytałem zdziwiony.
- Kiedy ktoś mnie przytula zawsze szybciej zasypiam. Taki nawyk- oznajmiła.
- Caroline jesteś pewna, że chcesz żebym się koło ciebie położył- zapytałem zdziwiony.
Kiedyś wampirzyca nie pozwoliłaby się mu dotknąć, a teraz…
- Daj spokój Klaus. Przecież to tylko przytulanie- powiedziała.
Może dla ciebie to tylko przytulanie, ale dla mnie to co innego.
To znak, że powoli moja miłość życia się do mnie przekonuje.
To znak, że są jeszcze jakieś szanse.
Uśmiechnąłem się do niej lekko, kazałem się jej posunąć i położyłem się koło niej. Położyłem swoją rękę na jej brzuchu tym samym przyciągając ją do siebie, tak, że opierała się plecami o mój tors. Caroline wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Byłem szczęśliwy w tej chwili. Ten moment mógłby trwać wiecznie. Spojrzałem na blondynkę. Miała rację. Szybciej zasypia, gdy ją ktoś przytula, ponieważ już spała. Uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl, że tak mogłoby być już zawsze. Pocałowałem ją lekko w głowę i sam zamknąłem oczy.



Witam!
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem, który opiera się w całości na Klaroline ^^
Rozdział nie wnosi żadnych informacji w sprawie unieszkodliwienia Marcela i może wydawać się trochę nudny, ale w następnym rozdziale postaram się wnieść cos nowego.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się choć trochę spodobał ^^
A i mam do Was małe pytanko.
Czy chcielibyście może nowego bloga o Klaroline?
Mam już napisany prolog, pierwszy rozdział i drugi, ale to zależy od Was, czy założe tego bloga.
Jeśli chcielibyście go zobaczyć, przeczytać to proszę to uwzględnić w komentarzu.
Jeśli będą 3 komentarze na „TAK” to do weekendu dostaniecie linka i prolog.
Oczywiście nie chce żebyście pomyśleli sobie, że wymuszam komentarza, czy cos w tym stylu.
Ja chce po prostu znać Waszą opinię.
Życzę Wam miłego tygodnia xx.
Pozdrawiam Caroline. 

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 14


*Oczami Klausa*
Widziałem w oczach Caroline przerażanie. Tylko, czego ona się bała? Tego, że zabije tego debila, który ją krzywdził? Dlaczego ona go broni? Od zawsze chciałem mu wyrwać serce albo wbić w nie kołek, ale nie miałem solidnego argumentu. Teraz mam. Znając Caroline będzie próbowała przekonać mnie, abym okazał łaskę Damonowi. Tym razem się nie ugnę. Ten drań zapłaci za to, co zrobił mojej Caroline. Ponownie skierowałem swój wzrok na blondynkę. Tym razem patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. To znaczyło tylko jedno. Zaraz zacznie prosić o litość dla Damona. 
- Klaus...- zaczęła, ale nie dałem jej skończyć. Mimo iż kochałem jej głos, nie miałem ochoty wysłuchiwać czegokolwiek, co ma związek z Damonem. 
- Nie kochana. Wiem, co chcesz teraz powiedzieć. Zaczniesz mi tłumaczyć, że Damon miał wtedy wyłączone uczucia, że to było dawno i jest już nie ważne- powiedziałem.
- Nie- oznajmiła krótko.
- Co nie?- zapytałem nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.
- Nie chciałam tego powiedzieć. Chciałam się tylko zapytać, dlaczego?- powiedziała.
- Dlaczego, co?- zapytałem.
"Bo Cię skrzywdził"
- Dlaczego chcesz zabić Damona?- spytała.
- Bo Cię skrzywdził- warknąłem.
- Ale co Cię to obchodzi?- spytała.
- Dobrze wiesz dlaczego, Caroline- powiedziałem.
- Nie Klaus. Gdybyś mnie kochał nie próbowałbyś krzywdzić moich przyjaciół- oznajmiła.
- Caroline jak możesz nazywać go przyjacielem!? On się na tobie żywił, bawił się tobą! Caroline zrozum to!- krzyknąłem.
- Nie Klaus. Mówisz mi kogo mam nazywać przyjacielem, a tak naprawdę to ty wyrządziłeś mi najwięcej szkód!- miała racje. Miała tą cholerną rację!
- Caroline…- zacząłem.
- Nie Klaus! Zrobiłeś mnóstwo okropnych rzeczy mnie i moim bliskim, ale staram się o tym zapomnieć. Chce zostawić za sobą przeszłość. Tak samo jest z Damonem. Postanowiłam zostawić to co było za mną. A to, że teraz chcesz go zabić wcale mi w tym nie pomaga- powiedziała.
W tej chwili London Eye się zatrzymało i Caroline w wampirzym tempie znalazła się na drodze. Od razu za nią pobiegłem.
- Caroline posłuchaj mnie- poprosiłem.
Nic.
Blondwłosa piękność szła dalej.
- Caroline proszę- ponowiłem próbę.
Zero reakcji.
Nawet na mnie nie spojrzała!
Nie wytrzymałem. Złapałem ją za ramiona i w wampirzym tempie znaleźliśmy się w jakiejś ciemnej uliczce. Stałem w niewielkiej odległości od Caroline, przyciskając ją swoim ciałem do muru.
- Puść mnie!- warknęła przez zaciśnięte zęby. Cały czas próbowała się wyrwać. Przycisnąłem ją jeszcze bardziej do muru, tym samym zmniejszając odległość między nami i pozbawiając blondynkę bez żadnej możliwości ruchu.
- Nie chciałaś ze mną porozmawiać w normalny sposób, więc nie dałaś mi wyboru- powiedziałem, wdychając piękny zapach jej skóry.
- Z tobą nie da się rozmawiać w normalny sposób. Rozmowa z tobą wygląda tak, że muszę się ze wszystkim z tobą zgadzać, a jak nie idzie po twojej myśli po prostu kogoś zabijasz!- syknęła.
- Staram się Caroline! Zrozum to!- krzyknąłem niemal błagalnie.
- Staram się Klaus, ale nie ułatwiasz mi tego, tym, że co chwilę kogoś zabijasz- powiedziała patrząc w moje oczy.
- Caroline ja próbuje się zmienić. Dla ciebie- wyznałem.
- Co?- zapytała zdziwiona.
- Nie chce żebyś widziała we mnie tylko potwora. Tak jestem nim i zawsze nim będę, ale staram się ci pokazać moją drugą stronę- oznajmiłem.
- Nie jesteś potworem Klaus- powiedziała, po czym jakimś cudem dotknęła ręką mojego policzka- Nikt nie jest potworem. Nikt nie zasługuje na to miano- dodała.
"Jestem potworem"
- Nie Caroline. Ja jestem potworem! Sama powiedziałaś, że wyrządziłem ci najwięcej szkód. Kto normalny krzywdzi osoby, na których mu zależy? Niejednokrotnie próbowałem zabić twoich przyjaciół, moje rodzeństwo sztyletowałem, jak byłem na nie zły. Caroline nie innego słowa do opisania mnie. Jestem potworem- powiedziałem, a jedna samowolna łza spłynęła po moim
policzku.
Caroline starła ją swoim kciukiem. Spojrzałem w jej oczy. To były najpiękniejsze oczy jakiekolwiek widziałem. To te oczy śnią mi się codziennie.
- Nie jesteś potworem Klaus. Jesteś zły, ale nie jesteś zły, bo tak chciałeś. Jesteś zły, bo życie cię takim zrobiło- wyszeptała.
- Caroline zależy mi na tym, abyś nie postrzegała mnie jedynie za morderczego psychopatę, który zabija wszystkich dookoła- powiedziałem cicho.
- Klaus- złapała moją twarz w swoje ręce.
Dopiero teraz zauważyłem jak niewielka odległość nas dzieli.
To były milimetry.
Jeden ruch i dotknąłbym jej ust.
Jeden ruch i moje marzenie by się spełniło.
- Nie uważam, że jesteś potworem. Może kiedyś tak uważałam, ale kiedy cię poznałam zrozumiałam, że dla niektórych możesz być inny- oznajmiła.
Oderwałem swój wzrok od jej ust i spojrzałem zdziwiony w jej oczy. Wyrażały mnóstwo uczuć.
Strach.
Ból.
Prawdę.
Współczucie.
Pożądanie?
Czy to możliwe, aby ta młoda wampirzyca, chociaż w najmniejszym stopniu miała ochotę mnie pocałować?
- Klaus tylko proszę cię, nie krzywdź Damona- poprosiła.
- Caroline…- zacząłem.
- Klaus błagam! Damon to chyba jedyny przyjaciel, który mi został- powiedziała.
- Co?- zapytałem zdziwiony.
- Z Eleną pokłóciłam się jeszcze przed porwaniem mnie, a Stefan wyjechał i najwyraźniej ma mnie gdzieś- oznajmiła.
 Byłem pewny, że kogoś nie wymieniła. Tylko, kogo?
A no tak! Wiedźmę Bennet.
- A co z Bonnie?- spytałem.
Caroline nie odpowiedziała. Spojrzałem na nią. Jej oczy się zaszkliły, a po chwili łzy spłynęły po jej policzku.
Nie miałem pojęcia, co się dzieje.
- Ej, mała, co jest?- zapytałem z troską w głosie.
- Bonnie…- załkała cicho.
- Bonnie co, Caroline?- zapytałem ciekawy.
- Ona nie żyje- powiedziała i wybuchła głośnym płaczem.
"Ona nie żyje"
Mocno ją przytuliłem.
O dziwo nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Głaskałem ją po jej złocistych włosach i złożyłem na jej głowie pocałunek.
- Caroline nie skrzywdzę Damona- powiedziałem.
Spojrzała na mnie oczami pełnymi od łez.
- Obiecujesz?- cicho zapytała.
- Obiecuję- zapewniłem ją.
Uśmiechnęła się lekko.
- Powinniśmy już wrócić- powiedziałem, gdy zauważyłem, że jest już noc.
Caroline pokiwała głową.
- Klaus… Dziękuje- powiedziała i złożyła na moim policzku lekki pocałunek. Spojrzałem na nią zdziwiony, a jednocześnie pełny szczęścia, ale ona tylko się uśmiechnęła i ruszyła w stronę hotelu. Szybko znalazłem się tuż obok nie i w ciszy przemierzaliśmy drogę do hotelu. Gdy znaleźliśmy się na korytarzu prowadzącym do naszego pokoju, Caroline nie wyglądała jakby płakała.
I całe szczęście.
Nienawidzę, kiedy ona płacze.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
Czułem się jakoś inaczej.
Ktoś tu był…
- Pójdę po krew- powiedziała Caroline i skierowała się w stronę kuchni.
Ja zaś skierowałem się do sypialni, gdzie według moich wampirzych zdolności znajdował się intruz. Szybko otworzyłem drzwi i moim oczom ukazała się Davina przeglądająca mój szkicownik. Po chwili obok mnie stała również Caroline. Kiedy czarownica wyczuła naszą obecność, spojrzała na nas i uśmiechnęła się szeroko.
- Damon miał rację. Naprawdę słodko razem wyglądacie- powiedziała, na co uśmiechnąłem się pod
nosem.
"Naprawdę słodko razem wyglądacie"
- Skontaktowałam się z Ness i przyszłam tutaj, aby wam o tym powiedzieć, ale drzwi były zamknięte, więc otworzyłam je za pomocą magii i czekałam na was- oznajmiła po chwili.
- Skontaktowałaś się z Ness? I co?- zapytała zaciekawiona Caroline.
- Przedstawiłam jej w skrócie naszą sytuację i jutro mamy się z nią spotkać, aby wyjaśnić jej wszystko ze szczegółami- powiedziała z uśmiechem.
Nie ma chwili, aby ta dziewczyna się nie uśmiechała.
Chyba za to ja lubię.
- Ale zgodziła się nam pomóc?- spytałem.
- Oczywiście! Ona szczerze nienawidzi Marcela i z chęcią pomoże nam go zabić…




Siema!
Przepraszam, ze nie było mnie tak długo, ale niestety wena mnie opuściła.
Rozdział taki sobie, ale musiałam cos napisać.
Zapraszam do pozostawiania Waszej opinii w komentarzach.
Życzę Wam udanego weekendu!

Pozdrawiam Caroline.