*Oczami
Klausa*
Widziałem
w oczach Caroline przerażanie. Tylko, czego ona się bała? Tego, że zabije tego
debila, który ją krzywdził? Dlaczego ona go broni? Od zawsze chciałem mu wyrwać
serce albo wbić w nie kołek, ale nie miałem solidnego argumentu. Teraz mam.
Znając Caroline będzie próbowała przekonać mnie, abym okazał łaskę Damonowi.
Tym razem się nie ugnę. Ten drań zapłaci za to, co zrobił mojej Caroline.
Ponownie skierowałem swój wzrok na blondynkę. Tym razem patrzyła na mnie
błagalnym wzrokiem. To znaczyło tylko jedno. Zaraz zacznie prosić o litość dla
Damona.
-
Klaus...- zaczęła, ale nie dałem jej skończyć. Mimo iż kochałem jej głos, nie
miałem ochoty wysłuchiwać czegokolwiek, co ma związek z Damonem.
- Nie
kochana. Wiem, co chcesz teraz powiedzieć. Zaczniesz mi tłumaczyć, że Damon
miał wtedy wyłączone uczucia, że to było dawno i jest już nie ważne-
powiedziałem.
- Nie-
oznajmiła krótko.
- Co
nie?- zapytałem nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.
- Nie
chciałam tego powiedzieć. Chciałam się tylko zapytać, dlaczego?- powiedziała.
-
Dlaczego, co?- zapytałem.
"Bo Cię skrzywdził" |
-
Dlaczego chcesz zabić Damona?- spytała.
- Bo Cię skrzywdził- warknąłem.
- Ale co Cię to obchodzi?- spytała.
- Dobrze wiesz dlaczego, Caroline- powiedziałem.
- Nie Klaus. Gdybyś mnie kochał nie próbowałbyś krzywdzić
moich przyjaciół- oznajmiła.
- Caroline jak możesz nazywać go przyjacielem!? On się na
tobie żywił, bawił się tobą! Caroline zrozum to!- krzyknąłem.
- Nie Klaus. Mówisz mi kogo mam nazywać przyjacielem, a tak
naprawdę to ty wyrządziłeś mi najwięcej szkód!- miała racje. Miała tą cholerną
rację!
- Caroline…- zacząłem.
- Nie Klaus! Zrobiłeś mnóstwo okropnych rzeczy mnie i moim
bliskim, ale staram się o tym zapomnieć. Chce zostawić za sobą przeszłość. Tak
samo jest z Damonem. Postanowiłam zostawić to co było za mną. A to, że teraz
chcesz go zabić wcale mi w tym nie pomaga- powiedziała.
W tej chwili London Eye się zatrzymało i Caroline w
wampirzym tempie znalazła się na drodze. Od razu za nią pobiegłem.
- Caroline posłuchaj mnie- poprosiłem.
Nic.
Blondwłosa piękność szła dalej.
- Caroline proszę- ponowiłem próbę.
Zero reakcji.
Nawet na mnie nie spojrzała!
Nie wytrzymałem. Złapałem ją za ramiona i w wampirzym tempie
znaleźliśmy się w jakiejś ciemnej uliczce. Stałem w niewielkiej odległości od
Caroline, przyciskając ją swoim ciałem do muru.
- Puść mnie!- warknęła przez zaciśnięte zęby. Cały czas
próbowała się wyrwać. Przycisnąłem ją jeszcze bardziej do muru, tym samym
zmniejszając odległość między nami i pozbawiając blondynkę bez żadnej możliwości
ruchu.
- Nie chciałaś ze mną porozmawiać w normalny sposób, więc
nie dałaś mi wyboru- powiedziałem, wdychając piękny zapach jej skóry.
- Z tobą nie da się rozmawiać w normalny sposób. Rozmowa z
tobą wygląda tak, że muszę się ze wszystkim z tobą zgadzać, a jak nie idzie po
twojej myśli po prostu kogoś zabijasz!- syknęła.
- Staram się Caroline! Zrozum to!- krzyknąłem niemal
błagalnie.
- Staram się Klaus, ale nie ułatwiasz mi tego, tym, że co
chwilę kogoś zabijasz- powiedziała patrząc w moje oczy.
- Caroline ja próbuje się zmienić. Dla ciebie- wyznałem.
- Co?- zapytała zdziwiona.
- Nie chce żebyś widziała we mnie tylko potwora. Tak jestem
nim i zawsze nim będę, ale staram się ci pokazać moją drugą stronę- oznajmiłem.
- Nie jesteś potworem Klaus- powiedziała, po czym jakimś
cudem dotknęła ręką mojego policzka- Nikt nie jest potworem. Nikt nie zasługuje
na to miano- dodała.
"Jestem potworem" |
policzku.
Caroline starła ją swoim kciukiem. Spojrzałem w jej oczy. To
były najpiękniejsze oczy jakiekolwiek widziałem. To te oczy śnią mi się
codziennie.
- Nie jesteś potworem Klaus. Jesteś zły, ale nie jesteś zły,
bo tak chciałeś. Jesteś zły, bo życie cię takim zrobiło- wyszeptała.
- Caroline zależy mi na tym, abyś nie postrzegała mnie
jedynie za morderczego psychopatę, który zabija wszystkich dookoła-
powiedziałem cicho.
- Klaus- złapała moją twarz w swoje ręce.
Dopiero teraz zauważyłem jak niewielka odległość nas dzieli.
To były milimetry.
Jeden ruch i dotknąłbym jej ust.
Jeden ruch i moje marzenie by się spełniło.
- Nie uważam, że jesteś potworem. Może kiedyś tak uważałam,
ale kiedy cię poznałam zrozumiałam, że dla niektórych możesz być inny-
oznajmiła.
Oderwałem swój wzrok od jej ust i spojrzałem zdziwiony w jej
oczy. Wyrażały mnóstwo uczuć.
Strach.
Ból.
Prawdę.
Współczucie.
Pożądanie?
Czy to możliwe, aby ta młoda wampirzyca, chociaż w
najmniejszym stopniu miała ochotę mnie pocałować?
- Klaus tylko proszę cię, nie krzywdź Damona- poprosiła.
- Caroline…- zacząłem.
- Klaus błagam! Damon to chyba jedyny przyjaciel, który mi
został- powiedziała.
- Co?- zapytałem zdziwiony.
- Z Eleną pokłóciłam się jeszcze przed porwaniem mnie, a Stefan
wyjechał i najwyraźniej ma mnie gdzieś- oznajmiła.
Byłem pewny, że kogoś
nie wymieniła. Tylko, kogo?
A no tak! Wiedźmę Bennet.
- A co z Bonnie?- spytałem.
Caroline nie odpowiedziała. Spojrzałem na nią. Jej oczy się
zaszkliły, a po chwili łzy spłynęły po jej policzku.
Nie miałem pojęcia, co się dzieje.
- Ej, mała, co jest?- zapytałem z troską w głosie.
- Bonnie…- załkała cicho.
- Bonnie co, Caroline?- zapytałem ciekawy.
- Ona nie żyje- powiedziała i wybuchła głośnym płaczem.
O dziwo nie protestowała. Wręcz przeciwnie. Wtuliła się we
mnie jeszcze bardziej.
Głaskałem ją po jej złocistych włosach i złożyłem na jej
głowie pocałunek.
- Caroline nie skrzywdzę Damona- powiedziałem.
Spojrzała na mnie oczami pełnymi od łez.
- Obiecujesz?- cicho zapytała.
- Obiecuję- zapewniłem ją.
Uśmiechnęła się lekko.
- Powinniśmy już wrócić- powiedziałem, gdy zauważyłem, że
jest już noc.
Caroline pokiwała głową.
- Klaus… Dziękuje- powiedziała i złożyła na moim policzku lekki
pocałunek. Spojrzałem na nią zdziwiony, a jednocześnie pełny szczęścia, ale ona
tylko się uśmiechnęła i ruszyła w stronę hotelu. Szybko znalazłem się tuż obok
nie i w ciszy przemierzaliśmy drogę do hotelu. Gdy znaleźliśmy się na korytarzu
prowadzącym do naszego pokoju, Caroline nie wyglądała jakby płakała.
I całe szczęście.
Nienawidzę, kiedy ona płacze.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
Czułem się jakoś inaczej.
Ktoś tu był…
- Pójdę po krew- powiedziała Caroline i skierowała się w
stronę kuchni.
Ja zaś skierowałem się do sypialni, gdzie według moich
wampirzych zdolności znajdował się intruz. Szybko otworzyłem drzwi i moim oczom
ukazała się Davina przeglądająca mój szkicownik. Po chwili obok mnie stała
również Caroline. Kiedy czarownica wyczuła naszą obecność, spojrzała na nas i uśmiechnęła
się szeroko.
- Damon miał rację. Naprawdę słodko razem wyglądacie-
powiedziała, na co uśmiechnąłem się pod
nosem.
nosem.
"Naprawdę słodko razem wyglądacie" |
- Skontaktowałaś się z Ness? I co?- zapytała zaciekawiona
Caroline.
- Przedstawiłam jej w skrócie naszą sytuację i jutro mamy się
z nią spotkać, aby wyjaśnić jej wszystko ze szczegółami- powiedziała z
uśmiechem.
Nie ma chwili, aby ta dziewczyna się nie uśmiechała.
Chyba za to ja lubię.
- Ale zgodziła się nam pomóc?- spytałem.
- Oczywiście! Ona szczerze nienawidzi Marcela i z chęcią
pomoże nam go zabić…
Siema!
Przepraszam, ze nie
było mnie tak długo, ale niestety wena mnie opuściła.
Rozdział taki sobie,
ale musiałam cos napisać.
Zapraszam do
pozostawiania Waszej opinii w komentarzach.
Życzę Wam udanego weekendu!
Pozdrawiam Caroline.
Dlaczego on jej nie pocałował? Ja sie pytam dlaczego?
OdpowiedzUsuńTaka okazja, a Klaus jej nie wykorzystał :o
Ale mam nadzieję, że niedługo nastąpi.
Ogółem rozdział świetny... Caroline taka słodka... I na całe szczęście Damon przeżyje XD
Ciekawi mnie jaka będzie Ness... Podobna do Daviny czy wręcz jej przeciwieństwem?
Czekam na NN :*
XX
Daisy D.
Wow... jedno, wiele WOW. :o W tym rozdziale było tyle Klarolinowych uczuć, że chyba zaraz umrę z wrażenia. *o* Wcale nie było TAK SOBIE, było CUDOWNIE! <3 Klaus i jego chęć zabicia Damona. Caroline, która próbuje go powstrzymać. Klaus wyznający, że chce zmienić się dla NIEJ. Zdziwienie Caroline. Po prostu... *O* To jest jeden z Twoich najlepszych rozdziałów na tym blogu! Całkowita powaga! Aż słów mi zabrakło, hahah. :D
OdpowiedzUsuńhttp://media.tumblr.com/tumblr_mbedg5NBeZ1r8ts7i.gif
http://media.giphy.com/media/ilCAgYayzmCDS/giphy.gif <-- Tak właśnie teraz wyglądam! :D Wybacz za linki, ale inaczej tego określić nie umiem. :p
Nie martw się, wena wróci, zazwyczaj ze zdwojoną siłą! :D To zawsze jest takie fajne uczucie, kiedy tracisz wenę (znaczy, to nie xD) i potem nagle tak Ci wpada, że cała latasz w skowronkach. :D Przynajmniej ja tak mam, hahah. xD
Pozdrawiam, życzę weeeeny, pomysłów, udanej majóweczki, innych dni, ciepełka, słoneczka i w ogóle weeeeny że ŁO! <3
+ Ogłaszam, że zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów na http://we-have-immortality-tvd.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html. :D
Ahahahaha świetne! I ten słodziaśny hug *--* Kocham Klaroline na twoim blogu, są świetni, i te sceny z ich zbliżeniami...ach! Świetny rozdział jeden z lepszych, jak piszę wyżej ArtisticSmile :) A tak przy okazji, to GRATULACJE! Zapraszam do siebie na nowe rozdziały :>
OdpowiedzUsuńhttp://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
AAA czemu nie doszło do pocałunku !! <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :3
Życzę weny :*
Nexxxt
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłowa Caroline.. były takie piękne, wzruszające. Cieszę się, że Klaus nie zabije Damona :). Rozdział cudowny, ale jednej rzeczy mi brakuje.. i chyba wiesz jakiej ! Dlaczego nie było pocałunku ?! Aaa powinnam udusić ! haha :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ♥ Życzę dużo weny ! Te romantyczne dialogi są naprawdę cholernie dobre !
PS.Musiałam napisać od nowa komentarz bo zapomniałam napisać jednego słowa.. i wyszło zdanie bez sensu xd
Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Gratluję http://wefoundlove-klaroline.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog , jeden z moich ulubionych . :) Miałaś świetny pomysł aby go zacząć od tej losowanki z Marcelem. Jakby ktoś chciał to zapraszam do mnie . Ja też piszę swoją własną historię Klaroline .
OdpowiedzUsuńhttp://klaroline-na-zawsze-razem.blogspot.com/