środa, 26 lutego 2014

Rozdział 9

*Oczami Klausa*
- Domyślam się, że są tu w sprawie Kateriny- powiedziałem do brata.
- Ja też tak myślę- oznajmił mój brat.
- Pójdę powiedzieć Caroline- powiedziałem. Bałem się jej reakcji. Będzie się bała. Mimo iż jest silna będzie się bała.
- Dobrze. Powiedz jej żeby poszła do mojej sypialni. Tam jest Katerina- powiedział.
- O ile będzie miała zamiar zostawić Damona- powiedziałem.
- Masz rację. Ale wierzę w Twój dar przekonywania. Ja wyjdę i porozmawiam z Marcelem- oznajmił.
- Dobrze. Za chwilę do ciebie dołączę- odpowiedziałem.
Elijah ruszył do drzwi, a ja w stronę schodów. Caroline cały czas siedziała przy Damonie. Gdy wyczuła moją obecność, odwróciła się do mnie.
- Czego chcesz?- zapytała szorstko.
- Caroline...- zacząłem- Posłuchaj mnie. Masz iść teraz do sypialni Elijah i nie wychodzić z niej dopóki do ciebie nie przyjdę. Rozumiesz?
- Nie! Nie! I jeszcze raz nie!- zaczęła krzyczeć- Nie będziesz mi rozkazywał. Zostaje z Damonem czy Ci się to podoba czy nie!
- Caroline- powiedziałem już podniesionym głosem- Tu nie chodzi o to czy mi się podoba to, ze siedzisz z tym debilem. 
- A o co?- zapytała.
- Marcel i jego wampiry złożyły nam właśnie wizytę w sprawie Kateriny- powiedziałem.
- Co?- zapytała Caroline przestraszonym głosem.
- Twój ulubiony wampirek przyszedł nas odwiedzić. A teraz... - podszedłem do Caroline i przerzuciłem ją sobie przez ramię. Oczywiście zaczęła się wyrywać, kopać. W wampirzym tempie znalazłem się w sypialni Elijah, gdzie spała Katerina- A teraz poczekasz tutaj dopóki po ciebie nie przyjdę. Zrozumiałaś?
- Nie! Klaus nie będziesz mnie więził...- zaczęła krzyczeć. 
Moja ręka momentalnie zasłoniła jej usta, a palec wskazujący u drugiej do moich ust.
- Ciii... Kochana troszeczkę ciszej, bo obudzisz naszą kochaną Katerinę- powiedziałem z udawanym przejęciem tym, że obudzi brunetkę. 
- Klaus...- zaczęła błagalnym głosem. Wiedziałem co powie "Chcę wrócić do Damona"
- Caroline wrócisz do Damona jak tylko Marcel stąd pójdzie- powiedziałem- Obiecuję, ale ty musisz obiecać, że nie wyjdziesz z tego pokoju dopóki do ciebie nie przyjdę- chwyciłem jej twarz w moje dłonie, tak, że teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy- Obiecujesz?
- Obiecuję- wyszeptała.
Patrzyłem w jej piękne, błyszczące, niebieskie oczy. Potrafiłem się w nich zatracić. Chciałem się w nich zatracić. Ale nie mogę. Nie teraz. 
- Jak Katerina się obudzi powiedz jej żeby nie wychodziła. Jak będzie się wykłócać po prosto skręć jej kark- powiedziałem, a Caroline cicho się zaśmiała. 
Zabrałem swoje dłonie z jej twarzy i ruszyłem w stronę drzwi. Gdy wychodziłem uśmiechnąłem się do Caroline, a ona odwzajemniła uśmiech. Zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się do głównego wejścia gdzie Elijah miał zacząć rozmawiać z Marcelem. Kiecy wyszedłem na zewnątrz Marcel uśmiechał się. To był ten jego uśmiech, kiedy wie że dostanie to co chce. Tylko czego on chce?
- Czego chcesz Marcel?- warknąłem.
- Niklaus...- zaczął mój brat- Marcel dał nam wybór. Albo oddajemy mu Katerinę, albo Caroline.
Miałem nadzieję, że się przesłyszałem. On chciał zabrać Caroline. Moją Caroline! Po moim trupie on dostanie Caroline. Ale mój brat za nic nie odda Kateriny. Więc... Zostaje nam opcja numer trzy...
- Wybieram trzecią opcję- powiedziałem i uśmiechnąłem się. Elijah posłał mi pytające spojrzenie- Zabijmy ich wszystkich.
Na te słowa wampiry Marcela zaczęły się cofać, a sam Marcel otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Widziałem w nich wszystkiego po trochu strach, rozbawienie, zdziwienie, wyższość... Wszystkie wampiry Marcela były przerażone. Wiedziały,że jedno małe ugryzienie wilkołaka i kończą swój marny żywot. Tak się bardzo dobrze składa, że jestem pół wilkołakiem. Więc jeśli ugryzę któregokolwiek z nich umrze. Oczywiście jeśli nie dostanie lekarstwa. Czyli mojej krwi. Nagle wszystkie wampiry z Marcelem włącznie leżały na ziemi i zwijały się z bólu. Po chwili wszyscy leżeli ze skręconymi karkami. Ani ja, ani Elijah nie wiedział co się dzieje. Nagle zobaczyłem blond dziewczynę idącą w naszą stronę. Davina... Jak zwykle uśmiechnięta. 
- Witajcie. Macie tutaj niezły bałagan- powiedziała i skierowała wzrok na leżące wampiry.
- Witaj Davino- przywitał się mój brat- Zgaduję, że to- wskazał ręką na wampiry- To twoja sprawka.
- Uznałam, że przyda wam się mała pomoc. Marcel najwyraźniej przewidział to, że Klaus będzie próbował ich zabić, więc wysłał część swoich wampirów na tyły domu, aby w razie czego wskoczyć przez okno i zabrać jakąś blondynkę. Nie mam pojęcia o kim mówił, ale wy chyba tak- wyjaśniła. 
Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że mówi o Caroline. Marcel jest cwańszy niż myślałem. Nie dobrze...
- Umówmy się tak- zaczęła blondynka- Ja posprzątam ten bałagan, ale musicie mi odpowiedzieć na parę pytań.
- Zgoda- powiedziałem równo z Elijah.
- Dobrze- oznajmiła czarownica i uśmiechnęła się.
Zaczęła mówić jakieś słowa w obcym języku i po chwili ciała zaczęły znikać. Jedno po drugim. 
- Gdzie oni się podziali?- spytał zaskoczony Elijah. 
Ja też byłem zaskoczony. Nigdy nie widziałem takiego zaklęcia. Ale w końcu to Davina. Siedemnastoletnia czarownica. Jedna z najpotężniejszych czarownic. Nie chciałbym być na miejscu osób, których nienawidzi. 
- Gdy się obudzą będą w posiadłości Marcela- wyjaśniła- Teraz wasza kolej wywiązania się z umowy.
Zaprosiliśmy ją do środka. Udaliśmy się do salonu, gdzie mieliśmy odpowiadać na pytania Daviny. Postanowiłem jeszcze tylko pójść do Caroline i powiedzieć jej, że może już iść do Damona. Gdy przekroczyłem próg sypialni Elijah, zobaczyłem śpiącą Caroline na fotelu. Podszedłem do niej, wziąłem na ręce i zaniosłem do mojej sypialni. Ułożyłem na łóżku i przykryłem kołdrą. Chwilę się jej przyglądałem. Jej blond loki opadały na twarz, tym samym ją zasłaniając. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i wyszedłem. Po chwili byłem w salonie. Usiadłem na kanapie obok Elijah. 
- Więc co chciałabyś wiedzieć?- spytałem.
- Najpierw... Kim jest blondynka, o której mówił Marcel?- spytała. 
- Caroline Forbes- zaczął wyjaśniać Elijah- Jest około dwuletnim wampirem. Marcel ją porwał aby wzięła udział w tej całej "gierce". I tak jakoś wyszło, że wylosował on akurat mojego brata. Ale teraz Marcel chce ją zabrać.
- To dlaczego jej po prostu nie oddacie?-zapytała.
- Bo to nie jest takie proste- odpowiedziałem.
- Znamy Caroline. Znaczy ja poznałem ją trochę bliżej dopiero teraz, ale Niklaus wcześniej- wyjaśnił mój brat.
- Czyli jest waszą przyjaciółką?- zapytała coraz bardziej zainteresowana rozmową.
- Można tak powiedzieć- mruknąłem. 
Davina chwilę mi się przyglądała. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, który mówił "Wiem. Już wszystko wiem". 
- O mój Boże... Ty ją kochasz!- krzyknęła zaskoczona.
- To aż tak widać?- zapytałem.
- Nie, ale kiedy spytałam się czy jest waszą przyjaciółką w twoich oczach pojawiło się coś takiego co widziałam tylko u osób, które szczerze kochają osobę, o której się mówi- wyjaśniła.
- Jak się poznaliście?- zapytała szybko.
- To dość długa historia- powiedziała.
- Mam czas. Dużo czasu- powiedziała dziewczyna.
- Więc... Wróciłem do Mystic Falls, aby wykonać rytuał, który miał uwolnić moją wilkołaczą stronę. Do tego potrzebny był mi wampir, czarownica, wilkołak i żywy sobowtór. Czarownicę miałem, a jak wiesz w Mystic Falls roi się od nadprzyrodzonych istot, więc wilkołak i wampir nie były problemem. Sobowtóra też łatwo było zdobyć. Wystarczyło zagrozić, że zabije jej bliskich. Wilkołakiem złożonym w ofierze miał być nie jaki Tyler Lockwood, a wampirem Caroline Forbes. Oczywiście nie obeszło by się bez próby popsucia mojego planu przez Damona Salvatore. Napoił Elenę, czyli sobowtóra krwią, aby po tym jak zabiję ją w rytuale powstała jako wampir. Dopiero później zdał sobie sprawę z tego, że ona nigdy mu tego nie wybaczy. Więc postanowił wykraść Tylera i Caroline, aby nie wykonać rytuału przy tej pełni tylko przy następnej. Oczywiście ja zawsze mam plan awaryjny. Wilkołaka miałem już przyszykowanego. Został tylko wampir. Postanowiłem się zemścić za to, że próbowali popsuć moje plany i przemieniłem w wampira ciotkę Eleny. Rytuał poszedł bardzo dobrze i uwolniłem swoją wilkołaczą stronę. Wyjechałem tworzyć takich jak ja. Niestety wszystkie wilkołaki, które próbowałem przemienić w wampiry umierały. Ciekawy o co chodzi postanowiłem wrócić do Mystic Falls. Tam okazało się, że Elena żyje jako człowiek. Nie wiem jakim cudem. Okazało się, że mogę przemienić wilkołaki w wampiry tylko wtedy kiedy wypiją krew sobowtóra. I tak powstała moja pierwsza udana hybryda- Tyler. Obecnie był chłopakiem Caroline. Hybrydy, które stworzyłem były powiązane ze mną czymś w rodzaju więzi. Robiły to o co je prosiłem. Zawsze. Bez wyjątku. Kiedyś kazałem Tylerowi ugryźć Caroline. Oczywiście wiedział, że ugryzienie wilkołaka zabija wampira. Chciałem mu udowodnić, że musi robić to co chce. Że taka jest jego natura. Oczywiście spierał się, że nigdy nie ugryzie Caroline, ale po jakiś dwóch godzinach przyszedł do mnie i powiedział, że ją ugryzł. Błagał mnie o moją krew, by uleczyć Caroline. Uznałem, że ją wyleczę. W końcu nic nie zrobiła, niczemu nie była winna. Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Zaskoczyła mnie. Mimo iż wiedziała kim jestem i co mogę jej zrobić nie bała się powiedzieć co o mnie sądzi. Moja matka postanowiła urządzić bal. Zaprosiłem na niego Caroline. Zaskakiwała mnie od nowa. Była miła, ale też nie bała się powiedzieć co o mnie sądzi. Caroline zaczęła mnie zmieniać. Przy niej czułem się jakbym znów żył. Często wykorzystywali ją do odwrócenia mojej uwagi. Nie przeszkadzało mi to. Po woli się w niej zakochiwałem. Ale nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości. Ja pierwotna hybryda zakochał się w młodej wampirzycy. Ale im więcej czasu z nią spędzałem, tym bardziej byłem przekonany do tego, że ja kocham- wyjaśniłem.
Spojrzałem na młodą czarownicę. Była wyraźnie zainteresowana moją opowieścią. Uśmiechnęła się szeroko. Spojrzałem na Elijah. Był on uśmiechnięty. Jeszcze chyba nigdy nie widziałem żeby się tak uśmiechał. 
- Chętnie poznam Caroline- poinformowała nas Davina- Ale teraz mam do was prośbę.
- Jaką prośbę?- zapytałem. 
- Potrzebuję ochrony- oznajmiła- Po tym co zrobiłam Marcel będzie chciał mnie zabić. 
- Masz rację- powiedział mój brat.
- Wiem, że chcecie zabić Marcela i pomogę wam z tym z ogromną chęcią, ale potrzebuję ochrony. Nie zawsze jestem tak silna jak dzisiaj, i nie zawsze będę potrafiła powalić sto wampirów- oznajmiła.
- Dobrze- powiedziałem. Nie wiem dlaczego, ale ją lubię- Możesz tu zamieszkać. Elijah pojedzie z tobą po twoje rzeczy.
- Naprawdę?- spytali równocześnie Davina i Elijah, wyraźnie zaskoczeni. 
- Tak, naprawdę- powiedziałem.
- Caroline naprawdę Cię zmienia- zachichotała Davina- Nie mogę się doczekać poznania jej- dodała z uśmiechem.
- Chodźmy już po twoje rzeczy- powiedział Elijah.
Davina przytaknęła i po chwili wyszli. Podszedłem do barku i nalałem sobie whisky i usiadłem na kanapie. Chwyciłem szkicownik i ołówek. Zacząłem rysować to co rysuję od paru miesięcy. Piękną, blond wampirzycę...





Rozdział dedykuję Daisy D. Mam nadzieję, że rozdział się podobał.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA

11 komentarzy:

  1. Boski <3 Czekam, czekam na kolejne nn .3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;3
    Klaus był taki słodki jak mówił o Caroline. Oni są idealni ♥
    Życzę weny!
    Pozdrawiam xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział <3
    Klaus taki słodziak <3
    i ta końcówka z Eliajhią <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę powiedzieć iż poziom tego bloga, wbrew moim nadzieją i prośbą, ciągle wzrasta. nie osiągnął jeszcze jakiegoś ohydnie wybitnego poziomu, lecz (niestety) jest już nieźle. Przejdźmy jednak do Hejtu. Przede wszystkim już na początku Klaus ''zabłysnął'' inteligencją i powiedział ''Domyślam się, że są tu w sprawie Kateriny'' Co ty nie powiesz Klaus, Co ty nie powiesz... Bardzo dobrze iż napisałaś Historię Poznania się Caroline i Klausa... Nie przekonuje Mnie ona, ale zawsze coś.Fabuła... Ta ''nieprzewidywalność''... Przecież NIKT nie spodziewa się iż Damon zakocha się W Caroline być może z wzajemnością, I zostanie ona postawiona przed trudnym Wyborem między nim a Klausem, Jednak niespodziewanie wybierze Klaus i skopią tyłek Marcelowi i jego Wampirom po czym wywalą go z Nowego Orleanu i będę żyli długo i szczęśliwie... Dlaczego każdy Blog który Hejtuje Musi być o miłości... Wszystkie są takie same... Co do reszty Bloga nie mam zastrzeżeń, Ogólnie rozdział zyskuje ode mnie ocenę ''w miarę dobrze'' Pozdro^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku przecież ona nie wymyśliła tej całej historii poznania Klausa i Caroline. Przeciez tak było w pamiętnikach wampirów -.- ludzie...

      Usuń
    2. Jejku przecież ona nie wymyśliła tej całej historii poznania Klausa i Caroline. Przeciez tak było w pamiętnikach wampirów -.- ludzie...

      Usuń
  5. Moge tylko powiedzieć:boski ;****
    Akcja coraz ciekawsza, a ja nie moge się doczekać jakiegoś gorącego romansiku xd
    Czekam na nexta !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super blog, trafiłam na niego przypadkiem i wciągnął mnie maksymalnie. O mamo, Ezra jako Marcel, Allison jako Davina, ciekawe połączenie :D Podoba mi się to, że nie 'łączysz' od razu Caroline z Klausem. Szkoda, że nie ma w Twoim opowiadaniu Rebekhi, uwielbiałam jej kłótnie z Klausem. Ale na szczęście jest Elijah, jak zawsze elegancki i zadziorna Katherine :)
    powodzenia życzę i weny, obyś szybko dodała rozdział :D
    Jeśli masz czas to zapraszam na mojego nowego bloga, już dzisiaj wieczorem kolejny rozdział :)
    http://the-originals-vampires.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ;) Mi też brakuje Rebakah i jej kłótni z Klausem, ale niestety nie miałam pomysłu na jej "rolę" w moim blogu ;) Mam nadzieję, że z czasem przyjdzie i pojawi sie w blogu ;3 Chętnie poczytam też Twojego bloga :D
      Pozdrawiam K.

      Usuń
  7. bombowe rozdziały :D świetna scena jak Klaus wynosi Caro do pokoju brata :D:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Klaroline ♥ Zapiera dech w piersiach. Aż chce się czytać ! Cóż mogę jeszcze powiedzieć?! Chyba zwaliło mnie z nóg, padłam i nie wstałam! Kocham ich połączenie! Fajnie rozgrywasz ich relacje! Dzieje, się oj dziej! No i perfekcyjny, fenomenalny styl pisania. :)

    I przy okazji zapraszam do siebie.:
    http://law-of-death.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń