sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 18

Dzisiejszej nocy nie spałem. Nie mogłem. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego matka Caroline nie żyje. Kto ją zabił? Bałem się też, że Caroline może nie dać rady z tą sytuacją i wyłączy uczucia. Naprawdę się bałem. Nie wyobrażam sobie, żeby ta młoda, roześmiana wampirzyca mogła być bezdusznym potworem bez uczuć. Nie wyobrażam sobie, aby ona była mną.
Tak. Jestem bezdusznym potworem, ale Caroline nim nigdy nie będzie.
Nie pozwolę na to. Nigdy.
Spojrzałem na blondynkę. Spała. Czarny tusz pozostawił smugi na jej twarzy, gdy płakała. Mimo wszystko i tak wyglądała pięknie. Jej głowa znajdowała się na moim torsie, a jej ręka obejmowała mnie w pasie. Wiem, że nie powinienem. Nie w tym momencie, ale strasznie cieszyła mnie bliskość blondynki. Objąłem ją jeszcze mocniej, jakbym bał się, że ucieknie i pogłaskałem ją po głowie. Była dla mnie ważna. Cholernie ważna. Jeszcze do nikogo czegoś takiego nie czułem. Po chwili blondynka zaczęła otwierać swoje piękne oczy.
Spojrzała na mnie. Jej oczy nie wyrażały tego, co zawsze. Teraz widać w nich było smutek, rozpacz… Chwilę na mnie patrzyła, a potem w jej oczach pojawiły się łzy.
- Caroline… Błagam nie płacz- wyszeptałem i pocałowałem ją w głowę.
Młoda wampirzyca wtuliła się we mnie jeszcze bardziej. Ja także objąłem ją solidniej.
- Caroline, posłuchaj mnie. Rozumiem cię. Twoja matka nie żyje, ale musisz się z tym pogodzić i żyć dalej- powiedziałem i cały czas głaskałem ją po włosach.
- Wiem Klaus. Ale to jest trudne. Osoba, z którą spędziłam całe życie została zabita. To nie jest takie łatwe- wyszeptała.
- Musisz być silna Caroline. Dla siebie, dla twojej mamy- oznajmiłem.
Blondynka oderwała się ode mnie i usiadła na łóżku, opierając się o ramę mebla. Zrobiłem tak samo.
- Nie bój się- wyszeptała i pogładziła mój policzek swoją dłonią.
- Czego mam się nie bać?- spytałem, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Nie wyłączę swojego człowieczeństwa. Wiem, że mama by tego nie chciała- powiedziała.
Odetchnąłem z ulgą.

*Oczami Caroline*

Widziałam ulgę wymalowaną na jego twarzy. On naprawdę bał się, że wyłączę uczucia?
- Idę się wykąpać- powiedziałam, a Klaus kiwnął głową.
Wzięłam naszykowane wczoraj ubrania i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moje włosy były roztrzepane w różne kierunki, na twarzy widać było czarne smugi po zaschniętym tuszu do rzęs, opuchnięte, czerwone oczy od płaczu. Wyglądałam jak siedem nieszczęść lub jeszcze gorzej.
Jak Klaus mógł na mnie patrzeć? Przecież wyglądałam okropnie!
W miarę szybko się umyłam, ubrałam się w białą, koronkową sukienkę bez rękawów i beżowe balerinki. Swoje blond loki zostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam trochę tuszu, błyszczyk i wyszłam z łazienki. Klaus stał na balkonie bez koszulki. No tak. Ubrudziłam ją wczoraj tuszem, gdy płakałam, wtulając się w niego. Wyszłam na balkon.
- Przepraszam za koszulkę- powiedziałam, nie wiedząc, co mówić.
Pierwotny odwrócił się do mnie i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, lecz znacznie trudniej było mi to zrobić.
- Nie szkodzi- powiedział.
Podeszłam do barierki obok hybrydy.
- O której mamy lot?- spytałam.
- Za półtorej godziny- odpowiedział.
- Polubiłam Londyn- oznajmiłam.
- Wrócisz tu jeszcze. Masz całą wieczność- powiedział.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Wyglądasz ślicznie Caroline- powiedział i ruszył do łazienki, zostawiając mnie samą na balkonie.

*Oczami Damona*

- Opowiedz mi coś o tej Blondie- powiedział gość Mikaelsonów, który jak na złość musiał się ze mną wybrać do baru.
- Po pierwsze ona ma imię: Caroline, a po drugie tylko ja mogę mówić do niej „Blondie”- syknąłem.
- Pasuje do niej to przezwisko. Pewnie jest głupią, tępą blondynką.
- Caroline nie jest głupią blondynką- warknąłem.
Boże! Denerwowała mnie ta kobieta. Była gorsza od Katherine!
- Natalie- usłyszałem głos Elijah.
Błagam zabierz tę kobietę ode mnie!
- Elijah- uśmiechnęła się sztucznie.
- Możemy porozmawiać?- spytał.
Tak, tak, tak! Porozmawiajcie sobie jak za starych czasów, a mnie zostawcie z moim przyjacielem- alkoholem!
- Oczywiście- odpowiedziała.
Przekręciłem teatralnie oczami. Zachowywała się gorzej niż te wszystkie laski, którym się podobam.
Może i ta cała Natalie jest ładna i seksowna, ale jest strasznie denerwująca. No i co chwilę obraża moją Blondie. Z tego, co mi opowiedział Elijah to Klaus był w niej zakochany i ona to wykorzystała. Historia skończyła się tragicznie i nasz drogi Niklaus zabił dziewczynę. Dlatego Elijah był taki zszokowany, gdy ją zobaczył. Ona mu tylko powiedziała, że nie tak łatwo ją zabić. A potem oznajmiła, że musi porozmawiać z Klausem. Może jednak zrozumiała swój błąd i zrozumiała, że go kocha? Jeśli tak to za późno. On ma Caroline. Swoja drogą to im kibicuję. Zawsze im kibicowałem. Z dwojga złego Klaus jest lepszy od tej wywłoki- Tylera.
Natalie i Elijah poszli, a ja zostałem sam z butelką Whisky. Postanowiłem przejść się z moja nową, tymczasową przyjaciółką na spacer po Nowym Orleanie. Szedłem zatłoczonymi ulicami i popijałem z butelki. Z mojej przygody z alkoholem wyrwał mnie znajomy głos.
- Damon?
Odwróciłem się, a przed moimi oczami pojawiła się ostania osoba na tej planecie, którą chciałbym widzieć w tej chwili.
- Stefan, braciszku! Jak tam Twoja podróż?

*Oczami Marcela*

- Więc mówisz, że jesteś sobowtórem Katherine Pierce?- spytałem się dziewczyny, podając jej szklankę z krwią.
- Tak. Niestety. Nienawidzę jej. Zniszczyła mi życie. Jest to drugi potwór w moim w życiu, którego spotkałam- odpowiedziała.
- Kto był pierwszym?- zapytałem ciekawy.
- Niklaus Mikaelson- odpowiedziała bez zastanowienia.
- Znasz Klausa?- byłem zdziwiony.
- Na moje nieszczęście tak- odpowiedziała.
- Co ci zrobił?- spytałem ciekawy.
Może zyskam pomocników w wojnie z nim?
- Zabił moją ciotkę i mnie do rytuału, dzięki któremu włączył swoją wilkołaczą stronę. Jednak mój ojciec dzięki czarom zrobił tak, że powróciłam do życia- jako człowiek. Później zabrał mojego chłopaka ze sobą, gdzie zrobił z niego ponownie Rozpruwacza, zamienił mojego przyjaciela w hybrydę, gdy dowiedział się, że żyje zrobił ze mnie „bank krwi”, ponieważ dzięki niej mógł tworzyć swoje marionetki… Mam wymieniać dalej? Dużo tego jest- oznajmiła.
- Tyle mi wystarczy, by stwierdzić, że go nienawidzisz. I twój chłopak również- powiedziałem.
- Każdy go nienawidzi.
- Mam dla ciebie propozycję Eleno- powiedziałem.
- Jaką?
- Pomożesz mi w wojnie z Klausem?

*Oczami Caroline*

Wymeldowaliśmy się właśnie z hotelu. Po chwili do recepcji przyszła Davina. Miała na sobie sukienkę w kwiatki i dżinsówkę. Włosy zostawiła rozpuszczone. Wymeldowała się ze swojego pokoju i szybko do mnie podbiegła. Mocno mnie przytuliła.
- Tak mi przykro Caroline- powiedziała.
- Dziękuję- odpowiedziałam i ją przytuliłam.
- Powiedzieć Ness?- spytała.
- A mogłabyś nie mówić?- zapytałam niepewnie.
- Oczywiście- odpowiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję- wyszeptałam, a Daviny po chwili już nie było, bo zobaczyła, że Ness przyszła.
- Gniewasz się, że jej powiedziałem?- spytał Klaus, który nagle pojawił się naprzeciwko mnie.
- Nie- uśmiechnęłam się lekko- Zrobiłeś mi przysługę.
Pierwotny spojrzał na mnie pytająco.
- Sama nie wiedziałabym jak to powiedzieć. Byłabym też bardzo wdzięczna gdybyś powiadomił też o tym Damona i resztę, a teraz chodź, bo spóźnimy się na lot- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę, by poszedł ze mną.

*Oczami Elijah*

- Po co wróciłaś Natalie? I jaki cudem? Niklaus wyrwał ci serce na moich oczach- spytałem.
- Elijah naprawdę myślisz, że tak łatwo mnie zabić? Zdradzę ci w sekrecie, że nie może mnie zabić żaden mężczyzna. Mogę zginąć tylko z ręki kobiety, ale to nie może być byle jaka kobieta. Jest jeden ród, który może mnie zabić. Zostały mi tylko dwie. Resztę zabiłam. Jedna z żywych ucieka przede mną, a drugiej jeszcze nie znalazłam. A wróciłam, tak jak już mówiłam, by powiedzieć o czymś Niklausowi- powiedziała.
- Ale co?- zapytałem.
- Zadajesz dużo pytań Elijah… To, co chce powiedzieć powiem tylko i wyłącznie Klausowi. W cztery oczy- odpowiedziała.
- Co się z tobą działo przez ten cały czas?- spytałem.
- Tropiłam osoby, które mogą mnie zabić- odpowiedziała.

*Oczami Damona*

- Co tutaj robisz?- spytał mój brat, wyraźnie zadowolony moim widokiem.
- To ja powinienem zadać to pytanie tobie- powiedziałem, upijając spory łyk z butelki.
- Przyjechałem tu z Eleną. Nowy Orlean był naszym kolejnym punktem w podróży- odpowiedział.
- Cudownie- rzuciłem z sarkazmem i znowu się napiłem.
- A teraz może powiesz mi co tutaj robisz?- spytał ponownie mój brat.
Zapomniałem już jaki potrafi być uparty.
- Uratowałem damę z opałów, a teraz przesiaduje u wdzięcznych mi jej kompanów- odpowiedziałem i ponownie wypiłem trochę zawartości z butelki.
- Zapomniałem, że masz takie poczucie humoru- rzucił kąśliwie mój braciszek.
Od kiedy on taki jest? Pewnie ta zołza Elena go tak zmieniła. Jak ja mogłem się w niej zakochać. Byłem głupi.
- Za to ty go nie masz wcale- odgryzłem się i chciałem się ponownie napić, ale przerwał mi dzwoniący telefon.
Jeśli to Katherine, zabije ją.
Wyjąłem telefon z kieszeni. Pierce ma szczęście. Dzwonił Klaus.
- Kto dzwoni?- spytał mój brat.
- Bratnia dusza damy, którą uratowałem- odpowiedziałem i odebrałem telefon.
- Witaj nie mam teraz zbytnio czasu, mój braciszek się pojawił. Ale jeśli chcesz mnie zaprosić na ślub twój i pewnej blondynki to gadaj- powiedziałem szybko.
- Jesteś skończonym kretynem, wiesz o tym?- spytał.
- Ktoś już o tym wspominał. Jeśli się nie mylę to byłeś ty- odpowiedziałem.
- Dobra to teraz nie jest ważne. Musze ci coś powiedzieć- oznajmił.
- No dawaj. Jestem gotowy na wszystko. Nawet na to, że nasza blondynka cię pokochała- powiedziałem.
- Jej matka nie żyje debilu- syknął.
Że co? Liz nie żyje?
- Co?- spytałem zaskoczony.
- To co słyszysz. Wczoraj Caroline chciała do niej zadzwonić, ale nie odbierała, więc zadzwoniła do tego rozgrywającego, a ten powiedział, że jej matka została zamordowana- oznajmił.
- Kto ją zabił?- spytałem.
- Nie mam pojęcia. Ale Caroline wie, bo mówiła, że ktoś tego pożałuje. Teraz śpi, więc jej nie zapytam- wyjaśnił.
- Ale jeśli będziesz wiedział cokolwiek to do mnie zadzwoń- powiedziałem.
- Jasne. Poczekaj czy ty powiedziałeś, że Stefan jest w Nowym Orleanie?- spytał.
- Tak. Przerwał mi spotkanie z butelką alkoholu- odpowiedziałem.
- Pozdrów, dawnego Rozpruwacza- powiedział i się rozłączył.
- O co chodzi? Kto nie żyje?- spytał mój brat.
- Szeryf Forbes została zamordowana- oznajmiłem, do końca jeszcze w to nie wierząc.
- Mama Caroline?- spytał- Muszę zadzwonić do Care. A co jeśli ona wyłączy uczucia?
- Nie dzwoń do niej. Ona teraz śpi- powiedziałem.
- Skąd wiesz?- spytał.

- Długa historia. Trzeba dokupić dwie butelki jeśli chcesz tego słuchać.

_______________________________________________________________________________________________________________
Hej!
Przepraszam za kolejną przerwę, ale wena ponownie mnie opuściła ;(
Teraz wyjeżdżam na tydzień, więc też nic dodam na blogi :(
Jak się Wam podobał rozdział? 
Mam dla Was wiadmość: 
Poszukeje chetnych bloggerek do współpracy na blogu "Eyes don't lie". Jeśli ktoś byłby zainteresowany proszę napisać do mnie: 
kara21@onet.pl
Pozdrawiam, życzę pomysłów, miłego miesiaca wakacji, świetnej pogody i wszytskiego czego sobie zapragniecie <33
Caroline xx. 

4 komentarze:

  1. Milego wyjazdu tak na poczatek.
    Interesue mnie kilka rzeczy:
    Po pierwsze- Natalie. Kto to? kto moze ja zabic? Czego chce od Klausa?
    Po drugie- kto zabij matke Caroline?
    Po trzecie-o co chodzi z Elena?ze Stefano?
    Tyle pytan na ktore nie znam jeszcze odpowiedzi :)
    A teraz juz bez pytan :>
    Damon jest swietny. Te jego przemyslenia typu ,,...a mnie zostawcie z moim przyjacielem-alkocholem!'' i wiele innych. Kocham go.
    ,, - Jesteś skończonym kretynem, wiesz o tym?- spytał.- Ktoś już o tym wspominał. Jeśli się nie mylę to byłeś ty- odpowiedziałem.'' <3 love <3
    Jeszcze oczywiscie ulubiony watek Klaroline <3
    Prawde mowiac tez sie balam i odetchnelam z ulga gdy Caro stwierdziala ze nie wylaczy czlowieczenstwa.
    Weny zycze i czekam na next ;)

    P.S. Czy Natalie zabila Liz i chce tez zabic Caroline? To ten rod? Z jednej strony lepiej nie bo grozi jej(Caro) wtedy niebezpieczenstwo a z drugiej nie obraze sie jak ja Caroline zabije ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Udanych wakacji. Ja też wyjeżdżam za dwa tygodnie :)
    Trochę mało Klaroline w tym rozdziale ale i tak jest super. Trochę nie mogę przeboleć ,że Elena jest ze Stefanem a nie z Damonem ale mam nadzieję ,że będzie z którąś z wiedźm ^_^
    Oby więcej wątku Ejijahy i Katherine :D
    Życzę weny ciepła i cudnego wypoczynku.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział .
    http://klaroline-na-zawsze-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejj !! Wczoraj zaczęłam czytać Twojego bloga i nie mogłam się oderwać jest niesamowity!
    Klaroline <33 Fabuła wymyślona przez Ciebie jest super ! Czekam ciągle na ich pocałunek ;)
    Kiedy pisałaś o śnie Caroline cieszyłam się jak dziecko, dopóki nie zorientowałam się że to tylko sen ;// Szkoda mi Liz ;// Davina jest super, nie to co w serialu :D Mam nadzieję że Elena i Marcel nie namieszają za dużo w związku Klaroline, oby!
    Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ;) W wolnych chwilach zapraszam do mnie :*
    A teraz przenoszę się na Twojego kolejnego bloga :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudooowny. W ogóle teksty Damona były świetne, tak fajnie dopracowane, czy coś, ale strasznie mi się podobały. :D Natalie... ej, kogo ona chce zabić? Kim jest ten ród? Albo raczej kto jest w tym rodzie? xD Super pomysł z tym nie zabijaniem Nat. :D Ale szczerze wątpię, żeby udało jej się zabić tą "nieodnalezioną". :p Na razie ją lubię, hahah. :D
    Za to Eleny nie za bardzo. ECH. Stefanie, uciekaj od niej, jak najprędzej (chociaż już tak jakby to zrobił, bo nie był z nią)! Głupia menda, myśli że jest fajna, bo wszyscy za nią nadstawiają tyłki. :/ Nieee lubię jeeej, ughhh! -.-
    Ociopocio! Kto zabił matkę Care? No ktooo? Kurczę, Caroline powinna gadać, a nie spać! xD Teraz przez nią będę zastanawiać się nad tym do kolejnego rozdziału, noo żaaal. :(
    Czekam na Kalijah! <3
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, wiaterku, lodów, arbuzów, brzoskwiń i takich tam. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń