środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 19

*Oczami Stefana*

- No to opowiadaj- zachęcałem brata do wyjaśnienia mi wszystkiego.
- Więc… Kiedy Blondie zaginęła…- zaczął, ale mu przerwałem.
- Ona nie zaginęła! Po prostu chciała od wszystkiego wyjechać- powiedziałem.
- Widzisz braciszku i tu się mylisz…- ponownie zaczął mój brat, ale znowu mu przerwano.
 - Stefan!- usłyszałem Elenę.
- Damon? Co ty tu robisz?- spytała zdziwiona widokiem mojego brata.
- Witaj Eleno- przywitał się- Więc tak jak mówiłem mylisz się…
- Widzę, że znalazłaś Stefana- ktoś znowu zatrzymał Damona.
- Co wy macie z tym przerywaniem mi?- spytał wkurzony.
Zaśmiałem się. 
- Damon co ty tutaj robisz?- spytała Elena.
- Kto to Damon?- zapytał Marcel.
- Uratowałem damę z opałów, a teraz mieszkam u jej wdzięcznych mi kompanów- wyjaśnił.
Jezu! Czy on nie może porządnie odpowiedzieć?!
- Widzę, że wasz przyjaciel ma poczucie humoru- zauważył Marcel- Mogę jednak wiedzieć kim on jest?
- Nie- odpowiedział szybko Damon.
- Nie zapominaj, że jesteś w moim mieście- powiedział, wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi Damona Marcel.
- Mało mnie to obchodzi Marcel- warknął Damon i spojrzał na telefon- A teraz przepraszam was, ale mam pilną sprawę do załatwienia- powiedział i zniknął.
- Mogę wiedzieć kto to jest?- spytał Marcel.
- Mój brat- odpowiedziałem.
- Co on tu robi?- spytał.
- Tego właśnie nie wiem. Chyba nadal jest zdruzgotany tym, że Elena wybrała mnie, a nie jego- powiedziałem.
- To teraz nie ważne. Stefan Marcel poprosił nas o pomoc- powiedziała moja ukochana.
- Jaką?- spytałem.
- Pomożemy mu w wojnie z Klausem.

*Oczami Katherine*

Elijah jeszcze nie wrócił. Wyszedł na spacer z tą całą suką- Natalie i jeszcze nie wrócił. Przyznaję się. Byłam zazdrosna. Jak cholera. Ale kto by nie był? Ta dziewczyna była ładna, seksowna, miała duże cycki, a na dodatek miała kiedyś romans z Elijah. Nagle w rezydencji zjawił się Damon.
- Podejrzewałbym każdego na całym świecie o przysłanie mi smsa z treścią „Chcesz się napić?”, ale nie ciebie. Chyba, że jesteś nieźle wkurzona- powiedział z uśmiechem.
- Spadaj- syknęłam- Pijesz ze mną czy nie?
- Odmawiać alkoholowi to grzech- stwierdził i usiadł koło mnie i podał mi jedną butelkę, a z drugiej się napił.
- Dlaczego masz zamiar się upić Katherine?- spytał.
- Metr siedemdziesiąt, brązowe, długie, proste włosy, duże cycki- zaczęłam wymieniać zalety tej debilki.
- Natalie- zaśmiał się Damon.
- Dokładnie- potwierdziłam i napiłam się z butelki.
- Ona jest głupia- stwierdził.
- Co? Powinieneś za nią latać. A przynajmniej tak by zrobił Damon, którego znam- powiedziałam.
- Latałem już za dwiema laskami. I co mi z tego przyszło? Jedna wybrała mojego brata, a druga pierwotnego- powiedział i ponownie pociągnął spory łyk z butelki.
Zaśmiałam się.
- Nie masz szczęścia do kobiet- stwierdziłam i wzruszyłam ramionami. 
- Masz rację.
- A dlaczego ty chcesz się upić Damon?- spytałam.
- Najpierw chciałem iść do baru tylko na jedną szklaneczkę, ale wtedy Natalie powiedziała, że pójdzie ze mną i w drodze już zdecydowałem, że będzie to jedna butelka, ale później Natalie zabrał Elijah, a ja pozostałem przy swoim postanowieniu, ale później spotkałem mojego braciszka, jego dziewczynę i Marcela, którego Stefan uważa za przyjaciela, a i jeszcze dowiedziałem się, że Szeryf Forbes została zamordowana- powiedział.
Co? Szeryf Forbes nie żyje? Jak to?
- Poczekaj… Mama Caroline?- spytałam.
Pokiwał głową na znak potwierdzenia.
- O mój Boże- wyszeptałam.
- Piękne podsumowanie.

*Oczami Elijah*

- Opowiedz mi coś o tej Caroline. Damon nie chciał mi nic mówić- poprosiła.
- Po co chcesz wiedzieć Natalie?- spytałem.
- Bo chcę wiedzieć, dlaczego Klaus jeszcze za nią lata- oznajmiła.
- Może dlatego, że ją kocha? Nie pomyślałaś o tym?- zapytałem zły.
- Błagam cię Elijah! To jest Niklaus. Twój, bezduszny brat. On nikogo nie kocha. Nie oszukuj się- powiedziała.
- Niklaus się zmienił Natalie. Jest zupełnie inny- warknąłem.
- To jest tylko maska. I ty dobrze o tym wiesz. Kiedy miałam chwilę przerwy z zabijaniem ludzi, którzy mogą mnie uśmiercić przyglądałam się wam. Finn- zdrajca, Kol, który przeleżał połowę tego czasu w trumnie, Rebekah, która cały czas była nieszczęśliwa, bo jej brat nie pozwalał jej się zakochać, Niklaus, okrutny, bezduszny potwór, który myśli tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb no i ty, szlachetny Elijah. Cały czas wierzysz w odkupienie Klausa? Czy może w końcu przestałeś się łudzić?
- Mój brat znajdzie odkupienie. Cały czas w to wierzę Natalie. Mam nadzieję. A nadzieja upada ostatnia.


*Oczami Klausa*

Siedziałem w wygodnym, skórzanym fotelu samolotu, który kieruje się do Wenecji. Postanowiłem z Daviną i Ness, że zatrzymamy się w Wenecji, w jakimś hotelu na jedną noc, a później pojedziemy do Rzymu, gdzie mam swoją willę. Mam nadzieję, że Katy zgodzi się nam pomóc. Każda pomocna dłoń jest teraz ważna. Bardzo ważna. Spojrzałem na blondynkę siedzącą obok mnie. Spała. Nie dziwię się jej. Była zrozpaczona po śmierci matki. W uszach miała słuchawki od jej nowego, białego iPhone’a, którego kupiliśmy w drodze na lotnisko. Jej blond loki okalały jej twarz, zasłaniając przy tym jej część. W moich rękach spoczywał szkicownik i ołówek. Nie miałem ochoty rysować, więc postanowiłem przejrzeć moje szkice. Ten zeszyt ma już z około 800 lat. Nieźle się trzyma. Tutaj rysowałem bardzo ważne dla mnie rzeczy lub osoby. Widnieje tam chyba jedna podobizna Elijah, Kola, kilka Rebeki, kilkanaście Caroline i jedna Natalie.
Natalie… Jak ja chciałbym o niej zapomnieć.
Przypatrywałem się dłużej jej portretowi i z każdą sekundą przypominałem sobie wspomnienia z nią związane.
- Kto to?- usłyszałem pytanie, wypowiadane z ust Caroline.
Odwróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem się.
- Nie śpisz- stwierdziłem.
- W takich sytuacjach jak na złość nigdy nie potrafię zasnąć. Nie ważne jak bardzo bym chciała- oznajmiła.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- Więc kto to?- zapytała ponownie.
- Nikt ważny- odpowiedziałem i zamknąłem szkicownik.
- Dzwoniłem do Damona- chciałem jak najszybciej zmienić temat.
- Powiedziałeś mu?- spytała.
Przytaknąłem.
- A Katherine i Elijah?
- Nie odbierają- odpowiedziałem.
Uśmiechnęła się lekko.
Powiedzieć jej, że Stefan jest w Nowym Orleanie?
- Klaus co przede mną ukrywasz?- spytała ciekawa.
- Ja? Przecież ja nie mógłbym ukrywać czegokolwiek przed tobą najdroższa- zaśmiałem się.
Caroline tylko przekręciła oczami na wyrażenie „Najdroższa”.
- Damon powiedział mi, że Stefan jest w Nowym Orleanie- powiedziałem po chwili ciszy.
- Co? Jest z Eleną?- spytała.
- Nie ma pojęcia. Nie pytałem- powiedziałem.
- Później do niego zadzwonię. Jak dojedziemy do Rzymu- powiedziała.
- Caroline, kochana postanowiliśmy z Ness i Daviną, że zatrzymamy się w hotelu w Wenecji i dopiero następnego dnia pojedziemy do Rzymu. Co ty na to?
- Mi pasuje. Oczywiście jeśli pokażesz mi Wenecję- powiedziała.
- Oczywiście, że ci ją pokażę. Jak mogłaś w to zwątpić?- zaśmiałem się.
Resztę lotu spędziliśmy w ciszy.

*Oczami Caroline*

Czekałam z Ness, aż Klaus i Davina wybiorą samochody. Postanowiliśmy, że pojedziemy dwoma, bo jak stwierdziła blondynka, gdyby Marcel nas szukał to trudniej będzie nas namierzyć czy coś w tym stylu.
- Jak to jest być czarownicą danego żywiołu?- zapytałam ciekawa odpowiedzi.
- Z jednej strony to super sprawa, ale z drugiej bardzo trudna. Trzeba uważać na każdy czyn, każdą emocję. Negatywne nastawienie w moim przypadku może wywołać powodzie, tsunami- odpowiedziała.
Uśmiechnęłam się do niej. Po chwili Klaus i Davina wrócili.
- Nigdy więcej nie wybieram z nim samochodu!- zaśmiała się Davina.
Klaus przekręcił tylko teatralnie oczami. Ruszyliśmy do samochodów i chwile później byliśmy w drodze do hotelu. Musze przyznać, że Wenecja jest już piękna z okna samochodu, więc nie mogę się doczekać, kiedy Klaus mi ją pokaże. Gdy byliśmy już w hotelu Klaus i Davina poszli do recepcji załatwić pokoje.
Dlaczego to oni zawsze coś załatwiają?
Oczywiście jak na złość pierwotny musiał wziąć pokój z jednym łóżkiem. Ruszyliśmy w stronę pokoi. Weszłam do pomieszczenia i tak samo jak w Londynie oniemiałam z wrażenia. Było idealnie, ale i tak najbardziej wywarł na mnie wrażenie balkon. Był wielki z widokiem na piękne, tętniące życiem miasto.
- To, co idziemy zwiedzać Wenecję?- spytał pierwotny z uśmiechem.
- Oczywiście- odpowiedziałam.

*Oczami Daviny*

- Caroline jest bardzo miłą osobą- stwierdziła Ness, która wylegiwała się na łóżku.
Wzięłyśmy pokój z dwoma łóżkami.
- Spostrzegawcza jesteś- droczyłam się.
- Spadaj. Wcześniej jej nie znałam, więc nie mogłam wiedzieć jaka jest- zaśmiała się razem ze mną. 
- W sumie racja- oznajmiłam- Co czytasz?
- Legendy spisane przez moją babcię- oznajmiła.
- Jeśli są spisane przez twoją babcię to wszystko musi być prawdą- powiedziałam.
- Wiem. Dlatego to czytam. Mogę dowiedzieć się czegoś przydatnego. Na razie nie było nic ciekawego, ale przed chwilą natrafiłam na coś, co się interesująca zaczyna- powiedziała.
- O czym jest?- spytałam ciekawa.
- O kobiecie, która została stworzona, by zabić mężczyznę- powiedziała.
- Masz rację bardzo ciekawe- prychnęłam.
- Ty nie rozumiesz ona się nie urodziła! Potężna czarownica ją wyczarowała- krzyknęła.
- Dobra czytaj tę legendę- powiedziałam zrezygnowana.
- Nie pożałujesz.

Potężna czarownica o imieniu Qetsiyah była zakochana. Jej wybrankiem był także potężny czarodziej - Silas. Ten jednak nie odwzajemniał jej uczuć, lecz gdy odkrył, że wiedźma ma do niego słabość postanowił to wykorzystać do własnych celów. Zaczął udawać miłość do czarownicy i podstępem skłonił ją by wykonała napój, który uczyni ich nieśmiertelnymi, by mogli żyć razem przez całą wieczność. Qetsiyah zrobiła wywar, który Silas wykradł, by podać go sobie i jego ukochanej- Amarze. Czarownica wściekła na mężczyznę rzuciła zaklęcie na Amarę, które polegało na tym, że dziewczyna przez całe swoje nieśmiertelne życie miała czuć ból każdej uśmierconej, nadprzyrodzonej istoty i zamieniła ją w kamień, mówiąc swojemu ukochanemu, że wyrwała jej serce. Silas był zrozpaczony. To jednak nie wystarczyło czarownicy. Stworzyła, więc kobietę. Piękną, idealną w każdym calu. Wykonała także lekarstwo na nieśmiertelność, które dała dziewczynie, którą stworzyła, by ta mogła zabić Silasa. Ten w strachu uciekł i ukrywa się przed kobietą, którą stworzyła czarownica po dzień dzisiejszy. Kobieta stworzona przez Qetsiyah była silna, piękna, w połowie także nieśmiertelna. Nie starzała się, ale mogła być zabita. Jednak nie przez byle kogo. Nie mógł jej zabić żaden mężczyzna. Istniał tylko jeden ród kobiet, które mogłyby zgładzić kobietę. Był to ród, który zapieczętowała przyjaciółka Qetsiyah, więc czarownica była pewna, że jej przyjaciółka nie pokrzyżuje jej planów i nikt z jej rodu nie zabije dziewczyny, którą stworzyła. Dzieło czarownicy jednak nie było w stu procentach tego pewna i po jakiś stu latach zaczęła zabijać każda dziewczynę z rodu przyjaciółki jej stwórcy. Podobno na dzień dzisiejszy żyją tylko trzy kobiety, które mogą ją zgładzić. Matka i dwie córki. Siostry jednak zostały rozdzielone i jedna z nich nigdy nie dowiedziała się o istnieniu drugiej. Starsza z nich musiała uciekać przed kobietą stworzoną przez pierwszą czarownicę. Ukrywa się i czuwa nad swoją młodszą siostrą po dzień dzisiejszy.

Siedziałam jak zahipnotyzowana. Ta historia była naprawdę ciekawa. Ness chyba zauważyła, że mi się spodobała, bo głośno się zaśmiała.
- Mówiłam, że nie pożałujesz.
- Twoja babcia może nie napisała, kim są te trzy kobiety, które mogą ją zabić?- spytałam.
- Tożsamość tych osób zna tylko ta kobieta, która chce je zabić. Nikt inny nie wie jak wyglądają i kim są- odpowiedziała.

*Oczami Caroline*

Nie myliłam się, uważając, że Wenecja jest piękna. Jest cudowna. Dzisiaj poznałam każdy jej zakamarek i dzięki Klausowi mnóstwo ciekawych historii związanych z tym miastem. Wracaliśmy właśnie do hotelu.
- Caroline…- zaczął Klaus- Mogę cię o coś zapytać?
Spojrzałam na niego.
O co mu chodziło?
- Jasne- odpowiedziałam.
- Wczoraj powiedziałaś, że ktoś pożałuje śmierci twojej matki. O kim mówiłaś?
Westchnęłam głośno.
- Zadzwoniłam do Matta i ten powiedział mi o śmierci matki, opowiedział szczegóły, które dowiedział się od kolegi policjanta, który zajmował się zabójstwem mojej matki i stwierdzone, że jej gardło zostało rozszarpane. Tak, jak robią to wampiry, ale to nie wszystko. Doktor Fell, kiedy robiła autopsję dowiedziała się, że w ranie na szyi jest mnóstwo jadu wilkołaczego. Co oznacza, że to wilk ją zamordował, ale jednak nie było pełni, więc musiała to być hybryda. A jedyna żyjąca hybryda oprócz ciebie to…- chciałam skończyć, lecz Klaus wszedł mi w zdanie.
- Tyler- warknął.
- Ale po co on miałby zabijać twoja matkę?- spytał.
- Uwierz mi nie mam pojęcia. Może to zemsta, że już go nie kocham?- zapytałam sama.
- Lockwood pożałuje, że kiedykolwiek się urodził obiecuję ci to Caroline- powiedział zły.
- Nie Klaus! Nie zabijesz go- powiedziałam stanowczo.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Sama go zabije…


_______________________________________________________________________________________________________
Hej!
Już dziewiętnasty rozdział! Niedługo będzie dwudziesty! :O Jak ten czas szybko leci XD
Było trochę Klaroline ^^ Nie za dużo, ale zawsze coś! XD
Była też jaka-taka scena z braćmi Salvatore XD Lubię ich razem!
Katherine chce się upić! I to przez tą głupią Natalie XD
W sumie to w tym rozdziale (mi) najbardziej podobała się legenda spisana przez babcię Ness ^^
Tak jakoś mi się spodobała XD
I tam-dam-tam… TYLER ZABIŁ MATKĘ CARE! XD A przynajmniej tak myśli nasza blondyneczka XD
I Caroline chce go zabić ;3
No cóż jak myślicie młody Lockwood przeżyje to starcie? :D
Nie no dobra kończę już tą mą przemowę, bo przynudzam XD
Pozdrawiam, życzę weny, świetnych ostatnich dni wakacji ( niestety ostatnich ;( ) i wszystkiego czego sobie zapragniecie! <3

Wasza Caroline xx. 

6 komentarzy:

  1. Dobry rozdział choć jak dla mnie trochę za mało klaroline. Trochę smutno ,że Liz nie żyje ale po za tym super.
    Zapraszam do mnie . Dziś postaram się dodać nowy rozdział :-)
    klaroline-na-zawsze-razem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty, Elena, ty to możesz kupkę zrobić co najwyżej. Wojny się zachciało, HA! Jezu, czy oni serio są tacy nieogarnięci, że myślą sobie, że mogą pokonać Klausa? NO HELLOW! No, ale niech się biją, może przynajmniej Elcia umrze. Jeju, przepraszam, że jestem taka niedobra dla niej, ale sama rozumiesz. :( Stefan za to niech posłucha mojej rady - WIEJ! xD Też go lubię z Damonem i mam nadzieję, że Stefcio też lubi ich razem i pójdzie za Damonem, a nie za Eleną. Szkoda by było, gdyby Stefan umarł. :(
    Jej, gadam bezsensu, hahah. :D
    No, bez kitu! Ta... legenda babci była super! :D Taka inna, co naprawdę mi się podobało. Teraz ciekawe czy wprowadzisz ją w życie naszych bohaterów? :D No i też jestem ciekawa, kim są te 3 dziewczyny. HMM... Może Natalie? Nie no, pewnie nie hahah. :D
    JENY! wiedziałam, że to Tyler, to musiał być on, bo niby kto inny? Tak, niech Care go zabije i będzie spokój, ŁII! :D Świetny rozdział, tak na marginesie! :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka, wiecznej imprezy, super przygód i innych takich. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba :D Co z tego że mało Klaroline i tak bylo ciekawie :D Jednak mysle ze w nastepnym rozdziale będzie ich więcej :) Jezu kocham Kath w serialu jak i w twoim opowiadaniu :) Ja też lubię obu Salvadorów razem :D Najlepszy Elijah i jego cytat ' To nadzieja zawsze upada ostatnia ' Obserwuję i zapraszam do siebie
    http://last-love-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy dodasz nastepne ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej , kiedy następny rozdział ? Już się nie mogę doczekać i jeszcze ta Caro, taka groźna xdd Szczerze to i tak nie lubię Tylera więc będę się cieszyć jak go już załatwią :D I tak tu jest mało Klaroline ... Szkoda ale jednak ta scena na koniec *-* Super . Zapraszam też do siebie http://klaroline-redrose-moja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń