poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 2

- Skąd wiesz o czym myślę?- zapytałam.
- Widać po Tobie, że się czegoś boisz i chyba zgadłem o co chodzi- powiedział i uśmiechnął się.
Odwróciłam głowę w stronę okna i zaczęłam podziwiać miasto. Nowy Orlean był naprawdę piękny. Kiedyś nawet myślałam czy tu nie zamieszkać, ale teraz najchętniej uciekłabym najdalej od tego miejsca. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Klausa:
- Naprawdę boisz się, że Cię oddam?- zapytał ze zdziwieniem w głosie.
- Tak- odparłam.
- Dlaczego tak myślisz?
- Jesteś złym wampirem, więc można się po Tobie wszystkiego spodziewać- powiedziałam- A oddam?
- Nie, nie oddam Cię- odpowiedział.
- Dlaczego?- spytałam.
- Marcel ma wszystko co ja zawsze chciałem: te miasto, swoich ludzi i władzę, a teraz miałby jeszcze Ciebie. Nie ma mowy żebym Cię oddał- odpowiedział stanowczo.
Nic już więcej nie mówiłam. Źle się czułam. Marcel codziennie wstrzykiwał mi dawkę werbeny żeby mnie osłabić i dawał tylko dwie szklanki krwi, które dostawałam tylko dlatego żebym się nie wysuszyła z pragnienia. Byłam bardzo głodna i senna. Postanowiłam się zdrzemnąć zanim dojedziemy do domu hybrydy. Zamknęłam oczy i za chwilę usnęłam.

*Oczami Klausa*


Ona naprawdę myślała, że oddam ją Marcelowi. Po moim trupie on ją znów dostanie. Muszę jej to tylko uświadomić. Odkręciłam głowę w jej stronę. Spała. Tak słodko wyglądała, że aż nie chciałem jej budzić. Po jakiś piętnastu minutach dojechaliśmy pod mój dom. Wziąłem śpiącą Caroline na ręce i zaniosłem do sypialni. Jestem ciekawy co Marcel jej tam robił. Nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. To pewnie Elijah, ale dla pewności poszedłem sprawdzić.

- Klaus, słyszałeś kogo Twój przyjaciel wybrał sobie do tej popierdolonej losowanki?!- spytał krzycząc.
- Cicho!- skarciłem go i pokazałem palcem na górę- Moja wygrana z tej losowanki właśnie śpi.
- Kto to jest?- spytał.
- Caroline Forbes- odpowiedziałem.
- Caroline?- zapytał zaskoczony.
- Tak- odparłem- A Ty o kim mówiłeś przed chwilą?
- O Katherine- powiedział mój brat.
- Cholera- powiedziałem- On już nie ma co robić.
- Musisz mu powiedzieć żeby ją uwolnił.
- Jak?- zapytałem.
- Nie wiem. Hmm... Może daj coś w zamian. Jak myślisz co by chciał w zamian za Katherine?
- Caroline. Ale jej nie oddam- powiedziałem.
- No dobrze, ale musisz coś zrobić.
- Okey. Coś załatwię, ale nie teraz, bo muszę iść po krew dla Caroline- powiedziałem i wyszedłem.

*Oczami Caroline*


Obudziłam się w dużym pokoju z wielkim łóżkiem, biurkiem, szafą i kilkoma mniejszymi meblami. Po chwili uświadomiłam sobie gdzie się znajduje. Jestem w domu Klausa. Nagle zobaczyłam uśmiechającego się Elijah.

- Dzień dobry Caroline - przywitał się.
- Dzień dobry- odpowiedziałam.
- Jak się czujesz?- spytał.
- Już lepiej, choć cały czas jestem głodna- odpowiedziałam.
- Klaus wyszedł jakieś dwadzieścia minut temu po krew dla Ciebie- oznajmił mi.
- Ohh...- zdziwiłam się.
W tym samym momencie do sypialni wszedł Klaus.



I jest 2 rozdział :D Mam nadzieję, ze się spodobał :P

2 komentarze:

  1. Podoba się. Nie za bardzo wiem to jest kto, ale pewnie po kilku rozdziałach wszystko będę wiedziała. Pisz dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. krótkie ! :( ale fajne :)

    OdpowiedzUsuń